Media w incydencie Meltdown Over Binance - Szum o klikanie, taktyka strachu i prawda...

Brak komentarzy
Jak w zegarku, zwykli podejrzani opublikowali swoje sensacyjne historie o naruszeniu bezpieczeństwa w Binance w tym tygodniu. Wracamy z tą samą przetworzoną, przewidywalną przynętą na klik, do której przywykliśmy. Tak przewidywalne, że wczoraj późną nocą podsumowałem w oczekiwaniu na nadejście tych artykułów i obudziłem się dzisiaj słusznie.

Podsumowanie tych historii wygląda mniej więcej tak „TOLD YOU SO! Kryptowaluta to przerażające pieniądze zarabiane przez hakerów i wykorzystywane przez przestępców – więc nie powinno być niespodzianką, gdy usłyszysz, że z giełdy kryptowalut skradziono 40 milionów dolarów”. 

Wszyscy wielokrotnie twierdzą, że kryptowaluta jest nienormalnie „celem o wysokim priorytecie” do kradzieży przez przestępców, a tym samym stanowi większe ryzyko dla przeciętnej osoby.

Niestety, uzasadnienie tego twierdzenia wymaga wielu wyborów, do tego stopnia, że ​​każdy, kto twierdzi, że albo świadomie manipuluje swoimi czytelnikami i wybiera kliknięcia zamiast dokładności, albo jest słusznie nieświadomy i całkowicie niekwalifikowany do zgłaszania tego tematu. Nie próbuję być tutaj złośliwy, ale nie mogę nawet „udawać adwokata diabła” i wymyślać niewinny powód, by się tak mylić.

Na przykład, VOXartykuł, który jest prawdopodobnie najgorszym z najgorszych. Pisarka Emily Stewart wydaje się uważać, że kryptowaluta to dość przerażająca rzecz i próbuje wyjaśnić, dlaczego ty też powinieneś się jej bać.

Nagłówek „Jeśli bitcoin jest tak bezpieczny, dlaczego wciąż jest hackowany?” najpierw skłonił mnie do myślenia - być może sam artykuł wyjaśniałby, że Bitcoin nigdy nie został zhakowany, że szyfrowanie, którego używa, okazało się nie do złamania, a nawet najlepsze agencje szpiegowskie na świecie czułyby się komfortowo przesyłając wiadomości za jego pomocą.

Oczywiście się myliłem. Artykuł kontynuuje z „...w przypadku technologii, która ma być bardzo bezpieczna, w praktyce często okazuje się, że jest, no cóż, nie” i jest nawet sekcja zatytułowana „Co sprawia, że ​​giełdy bitcoinów są tak podatne na hakowanie?”.

Szybko staje się jasne, że autor nie ma żadnego praktycznego doświadczenia z czymkolwiek związanym z kryptowalutami i wydaje się, że ludzie dosłownie przekazują swoje klucze prywatne na giełdę.

Ostrzega nawet przed ryzykiem przekazania klucza prywatnego do portfela. (Co?!)

BANKI UKRYWAJĄ SWOJE NARUSZENIA BEZPIECZEŃSTWA, RODZĄC BŁĘDNE POJĘCIE...

Moje źródło na ten temat nie jest jakimś blogiem wypełnionym teorią spiskową – zarówno globalna firma wywiadowcza IDC, jak i wielomiliardowa globalna firma doradcza Gartner przeprowadziły badania, które doszły do ​​tego samego wniosku – około 80% naruszeń bezpieczeństwa cybernetycznego nie jest zgłaszane w bankach przemysł.

Ich powód – może to doprowadzić do utraty zaufania zarówno klientów, jak i inwestorów. Badania mówią, że ukrywają to nie tylko przed opinią publiczną, ale aby mieć pewność, że historia nigdy nie wyjdzie na jaw, oznacza to również ukrywanie incydentów przed organami ścigania.

Tutaj widzimy kolejną zaletę kryptowaluty - nie można ukryć środków poruszających się w księdze publicznej! Firmy w przestrzeni kryptowalut nigdy nie mają takiej możliwości i muszą o tym powiedzieć swoim klientom.

CRYPTO NIE JEST „WIĘKSZYM CELEM” DLA PRZESTĘPCÓW...

Pamiętaj, że 80% ukrywanych incydentów – pozostałe 20%, o których wiemy, że jest jasne – cyberprzestępcy atakują każdą instytucję z dużą ilością pieniędzy i połączeniem internetowym.

Znane nam przypadki obejmują złośliwe oprogramowanie umieszczane w ogromnym ogólnokrajowym bankomacie Sieć STAR, które w jakiś sposób przestępcy byli w stanie wykorzystać dwukrotnie w ciągu 8 miesięcy.

Gigant sieci wyrocznia doświadczył naruszenia po nabyciu Micros, systemu przetwarzania kart kredytowych POS używanego przez hotele Hilton, Adidas, Burger King, by wymienić tylko kilka – Oracle odkryło, że złośliwe oprogramowanie zostało „wślizgnięte” do systemu.

Uber niedawno wypłacił 148 milionów dolarów na uregulowanie roszczeń po tym, jak dane osobowe ponad 50 milionów użytkowników zostały skradzione, zatajone, ujawnione i zostali za to pozwani.

Nawet Rezerwa Federalna, oficjalni przedstawiciele waluty Fiata, zostali zhakowani ponad 50 razy w ciągu 5 lat!

To tylko kilka przykładów na setki, jeśli naprawdę słyszymy o tym tylko 20% czasu – można nawet uznać, że giełdy kryptowalut są w rzeczywistości celem o niskim priorytecie.

CZĘSTE NIEWŁAŚCIWE UŻYCIE SŁOWA „HAKOWANIE”...

Ważne jest, aby ludzie to zrozumieli – to, że przeczytałeś słowo „zhakowany” nie oznacza, że ​​tak się stało.

W rzeczywistości branża kryptowalut jest pełna ekspertów ds. bezpieczeństwa cyfrowego, a giełdy znane są z wkładania dużej ilości czasu, wysiłku i środków w bezpieczeństwo. Częściej niż wtedy, gdy dowiadujemy się o szczegółach, w jaki sposób doszło do „naruszenia bezpieczeństwa” – zwykle nie wiąże się to z żadnym włamaniem.

Zamiast tego używają starych sztuczek, takich jak nakłanianie pracownika do otwarcia wiadomości e-mail, która wydaje się pochodzić od jego szefa, ale tak nie jest – faktycznie instaluje backdoora w systemie lub przechwytuje hasła podczas ich wpisywania i wysyła je do przestępców.

Te sztuczki może wykonać ktoś o dość przeciętnych umiejętnościach obsługi komputera, prawdziwi hakerzy nazywają je „script kiddies”, ponieważ jedyne, co robią, to wykorzystują złośliwy kod stworzony przez kogoś innego, na przykład aktorzy wykonujący skrypt. Te nieskomplikowane metody są dziś zazwyczaj główną przyczyną naruszeń.

PRAWDA, JASNA I PROSTA:

Jeśli chodzi o cyberprzestępczość, przestępcy nie „preferują kryptowalutę” – po prostu „włączają kryptowalutę” do rodzaju funduszy, po które są gotowi.

Nie jest to ekscytujący nagłówek, ale tak naprawdę jest tak prosty.

-------
Autor: Rossa Davisa
E-mail: Ross@GlobalCryptoPress.com Twitter:@Rossfm

Biuro prasowe w San Francisco


Brak komentarzy